Razem będzie lepiej

Zapowiadało się kiepsko.
Chory czterolatek.
Chory, rzygający piętnastoletni kot.
Zawirusowany laptop, na którym nie da się pracować.
Zepsuty telewizor i
stare mieszkanie do wysprzątania
a jednak ...
miałam zajebisty weekend.

Zaczęło się w piatek rano.
Postapiłam wstrętnie i egoistycznie - zatargałam chore dziecko po zapasy do empiku ..ale ..od razu oboje poczuliśmy się lepiej :)
On -bo naciągnął mnie na transformersy, ja - bo po tygodniu przymusowego siedzenia na wsi i męczenia dwóch niespecjalnie ciekawych książek znowu miałam co czytać.
Na pierwszy ogień poszła Jojo Moyes.
No i zachwyt, od pierwszej do ostatniej strony.




Są książki kompletne. Świetne historie ze wstępem , rozwinięciem i zakończeniem. Kiedy przewracam ostatnią kartkę, uśmiecham się trochę do siebie, trochę do autora i myślę sobie - 
 " Fajnie."
Są też takie, które pozostawiają niedosyt i zamęt czasem nawet złość ...
oraz takie, po których wszystko we mnie krzyczy -  " chcę więcej " ...
i taka jest właśnie ostatnia książka Moyes " Razem będzie lepiej " 
Nieprawdopodobnie pozytywna historia, choć właściwie mówi o rzeczach trudnych.
Moyes fantastycznie skonstruowała postać głównej bohaterki, która mimo, tego, że los nieustająco rzuca jej pod nogi gigantyczne kłody, zawsze potrafi "otrzepać się " i stawić im czoło.

Jess jest sprzątaczką w nadmorskim kurorcie.
Ma dwójkę fantastycznych dzieciaków.
Ma wielkiego,uroczego acz mocno śmierdzącego psa.
Ma też eks mężą, który dawno zaniechał rodzicielskich praktyk.
Ma całą masę długów.
Ma też, zdawało by się niewyczerpalne pokłady otymizmu ...
Tanzie ma 10 lat i wspaniałą mamę.
Uwielbia matematykę ...
Nicky ma Jess.
(Jess jest świetną macochą) .
Jest nastolatkiem z kategorii " dziwny"
Ma młodszą siostrę.
Siostra jest matyematycznym geniuszem ...
w końcu, jest Ed.
Ed ma kasę i kłopoty.
poza tym - jest fajnym facetem.
Któregoś dnia wszyscy się spotkają. 
Zdesperowana Jess, pełna nadziei Tanzie, upokożony Nicky i postawiony w stan oskarżenia Ed.
Co wyniknie z tego przypadkowego spotkania? 
Przeczytajcie sami.
Koniecznie :)



P.S. Weekend był świetny nie tylko za sprawą świetnej książki Moyes :)
Odbyłam z małym, sentymentalną podróż do miejsca, w którym spędziłąm sporą część dzieciństwa.
Do Pałacu Młodzieży.
On ogłądał starą jak świat ekspozycje " z dinozaurami " w Muzeum Ewolucji PAN
Ja wdychałam zapach pasty do podłóg, który nadal jest nieodłącznym elementem pałacowych gigantycznych korytarzy.
Absolutny wspomnień czar właśnie dlatego, że pewne rzeczy niegdy się nie zmieniają :)

Natępnie był Służewski Dom Kultury.
Oooooo rajuśku - głębokie to było doznanie ;)
Patrzę na lewo - hipser, patrzę na prawo - hipster.
Nieśmiało zerkam za siebie - hipser.
Pani, która parzy kawę też wygląda jakby właśnie wyszła ze śmietnika.
W moich srebrnych trampkach z Tesco i bluzie z przepastnym kapturem z Reserverd czułam się jak uboga krewna, nie pomogły nawet Ray Bany ;) 
Idziemy na plac zabaw, a tam młodzi, modni ojcowie w dresach podwiniętych do połowy łydki i w zimowych czapkach, a stopni ze 20.
Ach i koniecznie z brodą.
I w casualowym płaszczu.

Cholera, chyba nigdy tego nie zrozumiem
ale polecam entuzjastom tematu.

A tak zupełnie na poważnie, to koniecznie odwiedźcie to miejsce.
Architektoniczna perła.
Raj dla dzieci.
Kawa średnia, ale miło spędza się czas.
No i zawsze można podszkolić się w modowych trendach ;)


















Komentarze

Popularne posty