#MojeNajlepszePrzyjaciółki

Dziś znów nie będzie o książkach.
Dziś napiszę Wam o czterech wyjątkowych kobietach, dzięki którym mój własny mikrokosmos jest fantastycznym miejscem.
Każda z nich jest inna, każdą kocham inaczej  - ale wszystkie sprawiają, że czuję się zaopiekowana i potrzebna.
I ta świadomość nie ma ceny ...
zatem Panie i Panowie, Chłopcy i Dziewczęta pozwólcie, że przedstawię - 
Moje Najlepsze Przyjaciółki:


***
Jola - właśnie skończyła sześćdziesiąt lat. Ma kasztanowe włosy i jasną cerę.
Jola jest damą, krzyczy na mnie kiedy używam słowa " dupa" i nieustająco mówi do mnie " Julisiu" - pewnie dlatego, że jest mamą.
Moją mamą.
Jest niewyobrażalnie uparta - dlatego czasem bywa trudno. Ale - nauczyła mnie wszystkiego co dobre i ważne, więc jej wybaczam gdy trzynasty raz w miesiącu pyta: " Kiedy schudniesz ?
 Twój kręgosłup cierpi, wiesz ? "
Wydaje mi się, że przyjaźń z nią w dużej mierze oparta jest na O.B.E.C.N.O.Ś.C.I.
Na świadomości, że ona jest.
Bliżej, dalej, na końcu świata - ale jest!
Jola to dom, miejsce do którego zawsze wracam z przyjemnością.
Jola to pachnący gorący rosół, który czeka na mnie o drugiej w nocy, kiedy wracam padnięta po całym dniu spędzonym na planie.
Jola to Zasady, Głos Rozsądku, Strażniczka Przyzwoitości ;)
Jola pachnie Geurlain, ma miękki policzek i ramię, na którym ciągle lubię układać głowę by poczuć jej ciepło.


To dzięki niej Kręgosłup Moralny mam na miejscu.


***
Śnieżka - to petarda!
Wulkan energii, najgorętsza ze znanych mi gorących czterdziestek.
Uwielbiam jej ekspresję i poczucie humoru.
Uwielbiam kiedy się uśmiecha.
Uwielbiam kiedy się złości.
Zawsze kiedy chce wyrazić swoje oburzenie mówi - " No Jula, kurwa ! "
A musicie wiedzieć, że jak mówi " kurwa" to ziemia trzęsie się w posadach a z nieba spada grad meteorytów.
To ten typ, któremu zdecydowanie nigdy nie chciałabym podpaść - by nie dosięgnął mnie jej gniew i cięta riposta.
Gorąca krew, dobrotliwy elfik i złośliwy chochlik ;) w jednym.
Śnieżka to hektolitry wypitego wspólnie wina, setki godzin przegadanych na telefonie, dziesiątki poważnych i mniej poważnych rozmów i wieczna próba zrozumienia płci przeciwnej.
Bardzo polegam na jej zdaniu.


Czasem jest tak, że spotykasz kogoś i właściwie od samego początku wiesz, że  macie " po drodze ".
Właśnie tak było ze Śnieżką - M.I.Ł.O.Ś.Ć. od pierwszego wejrzenia.

***
Z " " jesteśmy jak stare, dobre małżeństwo.
Bliskość- bo jest S.I.O.S.T.R.Ą. której nigdy nie miałam.
Przywiązanie - bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że jej nie ma.
Zaufanie - bo nigdy go nie zawiodła.
Lojalność - patrz: Bliskość, Przywiązanie i Zaufanie.
Znamy się od bardzo, bardzo dawna.
Od tak dawna, że wstyd przyznać - bo wynikało by z tego, że już od lat powinnyśmy zachowywać się z godnością należną wiekowi ;)
" C" to wrażliwa, piękna i utalentowana blondynka z sercem na dłoni.
Poza nią nie znam nikogo, kto był by tak bardzo ukierunkowany na drugiego człowieka.
Najpierw wszyscy - ona na końcu.
Asertywność minus pięćdziesiąt. Chociaż ostatnio - nie powiem - zauważam progres.
Znamy się absolutnie na wylot, tak dobrze, że często porozumiewamy się gdzieś między słowami.
Chyba tylko przy niej nie wstydzę się płakać.
" C " to świadomość, że telefon w środku nocy nie będzie nadużyciem.
I poczucie, że jestem dla niej ważna.


Możemy nie widzieć się dwa miesiące a potem wystarcza jeden telefon, jeden krótki, nocny spacer i wszystko jest na swoim miejscu. Choć ostatnio, to spracujemy głównie po planach zdjęciowych, garderobach i hotelowych pokojach. Ale nie narzekam, bo wiem, że taka jest cena spełnionych marzeń.

***
I na sam koniec Alexis - której już ze mną nie ma.
To była krótka ale intensywna wspólna historia.
Przez tych kilka lat odebrałam od niej więcej cennych, życiowych lekcji niż przez resztę życia.
Nauczyła mnie przede wszystkim, że nie ma granic dla marzeń.
Nauczyła mnie szacunku do tego co mam, entuzjazmu, uśmiechu i spokoju.
Nauczyła mnie nie przywiązywać uwagi do rzeczy błahych i mało istotnych.
Miała ten fantastyczny B.Ł.Y. S.K.  w oku, który zawsze, u wszystkich wywoływał uśmiech.
Zarażała optymizmem.
Walczyła jak lwica i o ironio ! Odeszła wtedy, kiedy walka zdawała się być wygrana.


Tęsknię do tego jej uśmiechu.

***
Już to chyba kiedyś pisałam, że najlepsze, najpiękniejsze i najważniejsze rzeczy w życiu przytrafiają mi się  jakby przypadkiem.
I o ile własna mama, takim zupełnym przypadkiem nie jest ( choć pewnie i tu można by dyskutować ) o tyle Śnieżka, "C" i Olka to zdecydowanie jedne z lepszych " rzeczy" jakie mi się w życiu, po prostu przytrafiły.

I chyba w ogóle mam dużo szczęścia do K.O.B.I.E.T.

Mam fantastyczne Ciocie - znaczy się radosny tłum przyjaciółek mojej mamy.
Mam Kejt o twarzy pokerzysty, nieprzeniknionym spojrzeniu i sercu pełnym dobrych uczynków.
Mam Małgosię - która ex aequo ze Śnieżką ma podium w kategorii gorących czterdziestek.
Mam Moją Prawie Siostrę Magdę - z którą jesteśmy jednocześnie bardzo daleko ale zawsze blisko.
Mam SuperFajną Babcię, od której dostaję olbrzymie dawki ciepła.
Mam Teściową, która się o mnie troszczy a poza tym jest MegaSuperLaską.
Mam genialną sąsiadkę Marysię - lat 75.
Same fajne babki.

***
Każdy z nas ma pewnie własną definicję przyjaźni, choć bez wątpienia znalazło by się sporo wspólnych mianowników.
Dla mnie przyjaźń, to stosunek tego co dajesz, do tego co otrzymujesz.
To świadomość, że jest ktoś kto słucha uważnie a jednocześnie nie ocenia.
To S.I.Ł.A, która niesie wtedy, gdy moja własna zdaje się być na wyczerpaniu.

:)

Komentarze

Popularne posty