" Zerwa" czyli weekend z Forstem

O książkach Remigiusza Mroza słyszałam chyba wszystko.
Jedni chwalą, że dużo i dobrze, inny krytykują, że za dużo i byle jak.
Ja wiem jedno, lubię gościa i uważam, że czegokolwiek by nie mówiono, to - czyta się go świetnie, a " Zerwę" to już w ogóle słów nie mam...tak dobrze.
Zaczęłam w piątek, późnym popołudniem i pociągnęłam do soboty.
Przeczytawszy ostatnią stronę, uśmiechnęłam się szeroko, trochę do siebie, trochę do Autora.
A musicie wiedzieć, że robię to tylko wtedy, kiedy opowieść jest kompletna. Część z Was pewnie dobrze zna to uczucie? Kiedy przychodzi rozstać się z ulubionym bohaterem, zostawić za sobą jakąś bardzo dobrą historię, a Autor robi to właśnie w taki sposób, że nie pozostaje Wam nic innego jak posłać mu promienny uśmiech, bo spina się jakaś klamra, coś się domyka i mimo, pełnej świadomości, że to koniec bajki, ma się to przyjemne uczucie, że to był dobrze spędzony czas.
Zatem ukłony do Autora. Panie Remigiuszu - dzięki . Maiłam super weekend.



" Zerwa " to piąta i ostatnia część kryminalnej serii z Zakopanego.
Sięgnęłam po nią lata temu, po pierwsze dlatego, że kocham Tatry miłością pierwszą, po drugie chciałam " poznać " Autora i nie rozczarowałam się, choć - nie przeczę, bywało różnie. Czasem porywająco, czasem zbyt brutalnie, czasem traciłam wątek mając wrażenie, że Autora dość mocno ponosi fantazja ( choć właściwie to jego święte prawo :) ). Generalnie jednak, to był dobrze spędzony czas.


" Zerwa"od początku zaskakuje. I dobrze. Miałam bowiem swoje własne wyobrażenie o finale a Autor kompletnie mi je zburzył. I to w sumie też, bardzo dobrze -  bo nie ma chyba nic lepszego ponad to co nieoczywiste.
" Zerwa " z pewnością jest podsumowaniem ale i kontynuacją. Myślę, że trzeba przeczytać wszystkie poprzednie części, poznać dobrze bohaterów, wejść w tę historię, poczuć na plecach zimny, górski wiatr i oddech Bestii z Giewontu by zachwycić się tą ostatnią częścią. Ja się zachwyciłam. Tempem, mistrzowskim myleniem tropów, wielowątkowością... wszystko to, co przeszkadzało mi w poprzednich częściach tutaj stworzyło zagadkowy, mroczny klimat. No i te Góry...


Historia toczy się dwutorowo.
W Zakopanem komisarz Forst budzi się w szpitalu z totalną amnezją a wyżej, na Rysach giną kolejni ludzie.
Jednocześnie cofamy się w czasie, by w słonecznej Hiszpanii i zimnej krainie Saamów odkrywać, co działo się z Forstem zanim ktoś znalazł go porzuconego na Krupówkach.
Odnajdują się zaginieni, inni powstają z martwych.
W ustach ofiar znów pojawiają się monety.
Osica rozbraja poczuciem humoru, Dominika Wadryś - Hansen zdaje się mieć słabość do Forsta a ten nieustająco -  poluje na Bestię, pali Westy, żuje Big Redy i daję w żyłę - taki, ot radosny kolaż ;)
Z zaskakującą, mocną końcówką.
Bardzo warto.







Komentarze

Popularne posty